20 czerwca 2018


20.VI.1918 (list bez koperty)

Kochani Rodzice! 

Kuferek zastałem w mieszkaniu we wtorek wieczór i objaśnienie pisemne od Sandiga, że go na dworcu nie chcieli przepuścić, ponieważ poświadczenie opiewało na 5 kg, a kuferek był cięższy i chcieli otwierać, ale nie miał klucza; ostatecznie jakoś się wywiercił i wszystko dowiózł w całości. Jednakże nie w całkiem dobrym stanie, bo gdy otwarłem kuferek, buchnęło z niego po prostu gorąco( zdaje się skutkiem szczelnego zamknięcia); masło było całkiem rozlazłe, ale papier się nie otworzył, więc dałem zaraz do zimnej wody i wczoraj było już całkiem dobre, a dzisiaj pozimniało, więc całkiem stwardniało i jest świetne.Bryndza się także z wierzchu spociła, ale jej to nie zaszkodziło, w każdym razie bez porównania lepsza niż wiedeńska, którą dwa razy miałem.Najsmutniej wygląda kiełbasa, która się pokryła całkiem pierzem z pleśni i miała bardzo podejrzany smak( jakiś przydymiony, czy coś takiego). Bojąc się, aby się nie zmarnowała, dałem połowę gospodarzom, którzy orzekli, że świetna i chcieli mi za nią koniecznie zapłacić, czemu się jednak sprzeciwiłem, bo i tak dostaję od nich co niedzielę białą kawę z kawałkiem strucli; prócz tego ma ta kiełbasa jakiś zły posmak i tylko dzięki temu, że wczoraj i dzisiaj dobrze pochłodniało, trzyma się jako tako, a jutro ją dokończę. Ostatni kawałek chleba zjadłem właśnie we wtorek rano, więc nowy przyszedł w sam czas; a tutaj skrócili tymczasem Wiedeńczykom racyę chleba do połowy – na tydzień pół tutejszego bochenka, to ja zjadam na dzień. Teraz już rzeczywiście bardzo cieńko śpiewają i muszą się zajadać sałatą i w mieście panuje wielkie niezadowolenie, czemu się też nie należy dziwić. Ta marmolada, którą dostałem była z wierzchu serdecznie zła i niestety dopiero ku spodowi się poprawiła. Co do wina, o którem Tato wspomina, to go z wszelką pewnością dostanę. W Rathausekellerze[1] kosztuje litra Gumpoldskirchena 8K i mniej więcej w tej cenie można go wszędzie dostać. Proszę mi więc podać ilość, którą mam kupić i cenę najwyższą, a postaram się o dobre wino, które się da ściągnąć do flaszek.
O robieniu całego egzaminu państwowego nie ma ani mowy; dotychczas chodziłem na wykłady, więc oprócz tego uczyć się nie mogłem.Gdy wysłucham uzupełniających wykładów z 1ego półrocza złożę egzamin z czego się da, najprędzej z botaniki. O przedłużenie 14dniowe można się starać, tylko nic nie wiem jeszcze czy do kompletnego 1ego egzaminu czy do częściowego.W drugim wypadku będę się starał. Robię także obecnie chemię z 1ego półr. Ależ to duży materyał.
Mama mię ciągle nudzi tym służącym. Zostawiłem go w Ołomuńcu, urlopu nie mógł dostać, bo był przecież ze mną na 40 tygodniowym i posłano go do bateryi; zato biorę 50K miesięcznie.
( dopisek – załączam fotografię, którą zaraz w początku potrzebowałem do książki akadem.)
Zeszłej niedzieli podążyłem znowu na wyścigi ( o zgrozo!) ale tym razem wygrałem na czysto 290K. a więc po odtrąceniu 200 poprzednio przegranych okazuje się +90K. Przy austryackim Derby mogłem wygrać ze 100K -3940K żebym posłuchał swego rozumu a nie mego kolegi, który się orżnął. Ale to już przeszło, a byłbym na urlopie studyowym jeszcze zarobił.
Od Staszka mam ostatnią wiadomość z 13ego, no a tymczasem się tam rozpoczął taniec. Ale cała sprawa jakoś utknęła. Pogoda kiepska, o tem Staszek także donosił. Tutaj to wygodne, że się ma rano i wieczór najświeższe gazety, więc zawsze czytuję co najnowszego.No ale my mamy tam przecież wielką przewagę, zwłaszcza olbrzymia artylerya.Mój pułk jest koło Asiago[2]. Mają tam podobno kiepski czas.
Zresztą nic nadzwyczajnego, załączam uściski.

 Tadeusz

P.S. Tutaj daję prać tylko manszety i kołnierze, resztę posełam. Za cygara dziękuję serdecznie.


[1] Wiener Rathauskeller – restauracja otwarta w 1899 r. 
[2] Asiago – miejscowość i gmina we Włoszech, w regionie Wenecja Euganejska, w prowincji Vicenza



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz