( list bez koperty)
Ponieważ dzisiaj panuje na ogół spokój, więc papieru spróbuję zasmarować trochę więcej niż zwykle. Muszę teraz znowu cały dzień spędzać w „schwarmlinii” i tylko na noc schodzę do mojego poprzedniego mieszkania. Tylko teraz dnie są jeszcze b.krótkie.Za to w stanowisku piechoty wściekłe błoto i w rowach stoi woda, a gdy trochę podeschnie, nowy śnieg, który za chwilę taje i znowu wyżej kostek błoto. Na szczęście są wszędzie w ziemię wbudowane drewniane schroniska, gdzie jest całkiem sucho.
Święta spędziliśmy b.przyjemnie bo było trochę śniegu i mróz średni który jednak zaraz po świętach znikł. B. ładne święta miała nasza obsługa armatnia i fahrkanonierzy ponieważ ich bateria dla nich dużo zakupiła i z kraju różne podarunki przyszły. Nas zdjął kapitan na wilię przy drzewku, ale ja stanąłem sobie za daleko z boku i z tego powodu nie ma mnie na fotografii. Drugie zdjęcie zrobił na Sylwestra i gdy je będę miał gotowe, tak je poszlę. Czy moje fotografie , które są w domu, są w porządku. Powinny być tak złożone, żeby obrazek przyszedł do obrazka, a szorstkie strone również do siebie. Najlepiej byłoby wszystkie włożyć po 2 razem do grubej książki, żeby były proste. Proszę ich za dużo nie pokazywać, bo się przez to niszczą. Buty od Koby trzymają się pod względem nieprzepuszczalności całkiem dobrze, ale ponieważ cholewy są miękkie więc już teraz wyglądają wstrętnie. Marsöl dostałem dziś rano z Czerniowiec ( 5 flaszek) koc nieprzemakalny – taki jak zwykły zeszyty z nieprzemakalną materyą; ma rodzaj worka na nogi i kapuzę na głowę.. a we środku sprzączki do spięcia, tak żeby i na deszczu można spać. Kosztuje 50 koron. Binokle za 125 K ( Zeiss) są doskonałe, a były mi konieczne potrzebne, bo komiśne już wszystkie dyabła warte. Na to dostajemy co pół roku jako chorąży 180 K jako porucznik 300 K dodatku. Następnie : Mamy nowego pułkownika p. Köchert. Fotografował się z nami 2 razy. Zresztą nic nowego. Moskale są wszędzie odparci, co zresztą wszystko w gazetach. U nas samych nie było jeszcze właściwych walk. Dobrze że się znowu trochę nadwerężą.
Kończę zasyłając wszystkim uściski Tadeusz
P.S. Myszy przegryzły w naszym dachu dziurę na wierzch i dzisiaj kapała woda na nos porucznika, który ze mną mieszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz