( list bez koperty)
7.X.1918
Kochani Rodzice!
Wczoraj
dostaliśmy oficyalną wiadomość, że państwa centralne zaproponowały rokowania
pokojowe na podstawie warunków postawionych przez prezydenta Ameryki i
równocześnie zawarcie zawieszenia broni. Co do nas, to na razie o zaw. broni
nic tutaj nie wiadomo i strzelanina po dawnemu. Zdaje mi się, że do tego nie
przyjdzie.Mieszkam tutaj w kawernie, jak dotychczas, ale jest sucha i dosyć
ciepła. Dotychczas mieliśmy piec żelazny tuż koło wejścia – z braku dłuższej
rury, więc ciepło uchodziło prędko na dwór. Dzisiaj wieczór mamy dostać trenem
odpowiednie rury i wstawi się piec w sam środek. Drzewa ściętego leży w około
cała masa więc będzie się paliło jak Pan Bóg przykazał.Takich domków
drewnianych, jakeśmy je na froncie wschodnim stawiali nie opłaca się tutaj
budować, bo po paru dniach są kompletnie rozbite. Zato skały dają bezpieczne
schronienie przed tutejszymi kalibrami i są przeważnie suche i nie dopuszczają
wilgoci.Oczywista mniej miejsca wolnego, ale to ostatecznie głupstwo. Połowę
całej mojej bielizny mam w jednym kuferku ze sobą; resztę zostawiłem u trenu w
Lar. Gdy już cała wybrukana posełam służącego na 2 dni do Lar.Tam się odbywa
pranie, wypraną bieliznę zostawia w kuferku, a tą która tam leżała przywozi ze
sobą. W ten sposób unikam używania jednych i tych samych garniturów. Przy
każdej takiej wyprawie daję również buty, trzewiki itp. do naprawy i mam
wszystko w należytym porządku. Nie wiem czy już o tem pisałem, w jaki sposób
nabyłem nową bluzę i spodnie? Jeszcze jakeśmy byli w Caldon. Pojechałem do
składu; sukna nie było, natomiast bardzo obszerne płaszcze z dobrego, grubego
sukna za 160K. Wziąłem jeden taki płaszcz i po ogłądnięciu go, oświadczył nasz
krawiec, że wystarcza na spodnie i bluzę. Spodnie mam już dawno, ale ich
jeszcze nie noszę, a bluza już skrojona , czeka cierpliwie na nici; na razie mi
jeszcze niepotrzebna, więc się z tem nie spieszę.
Muszę jeszcze wyjaśnić na
zapytanie Mamy, że armaty moje stoją całkiem normalnie w stanowisku i że przez
otwory w skale nie strzelamy, lecz całkiem zwyczajnie. W ostatnim czasie
uderzyli Włosi, ale w naszym odcinku był spokój. Natomiast nocą powtarzają się
od czasu do czasu ich przedsięwzięcia, jednakże bez skutku. Gdzie zamierza
Jurek wstąpić? Ma pecha, że mu odrzucili reklamacyę, która była przecie bardzo
słuszna. Nie da się na to poradzić? Ze wszystkiego można jednak wnosić, że
koniec wojny niedaleki i panie dobrodzieju, co najmnie połowa już przebyta. No
zresztą się pokaże; teraz najrozmaitsze wiadomości prześcigają się nawzajem i
nie łatwo się prawdy doszukać.
Zasełam ucałowania Wszystkim
Tadeusz
P.S. Bardzo dobra i ważna
strona chłodnej części kawerny( „kawiarni” jak ją moi ludzie zowią) jest to, że
wino wstawione tam we flaszkach jest zawsze „ vor Allem” i oczywista doskonale
smakuje. Przedwczoraj dostaliśmy paczkę winogron, więc było używanie.