9.I.1918
( list bez koperty)
Kochani
Rodzice!
Oddawca tego listu, kanonier Kożdoń( służący mojego komendanta
bateryi) jeździł do niego do domu i z powrotem wstępuje do Was by przywieść dla
nas tytoń i cygara. Prosiłem kartką z 31ego o zakupienie jak największej ilości
lepszych cygar i tytoniu, również papierosów, sądzę że doszła i że można było
coś niecoś dostać.Proszę mu więc to, co jest, zapakować i ewentualnie go gdzieś
pomieścić, jakby musiał nocować, ale o ile możliwości niech się jak najkrócej zatrzymuje.
Oczywista i porządnie nakarmić, bo ma długą drogę za i przed sobą.Z innych
artykułów, któreby miał dla mnie wziąć, wchodzi w rachunek w pierwszym rzędzie
wódka. Cokolwiek innego, zwłaszcza do jedzenia, z następującego powodu proszę
nie dawać:14 ego stycznia rozpoczyna się w Now. Sadowie[1] (na połud. zachód od nas)
kurs kształcący na Komendantów bateryi i mam się na miejscu zgłosić 14ego
stycznia. Możliwe że będę musiał wyjechać 13ego ( jadę koleją, konia biorę ze
sobą; albo również koleją, albo też pomaszeruje) Kożdoń będzie tutaj
prawdopodobnie później na miejscu, więc trwałoby b.długo nim bym całą posełkę
dostał. Wódka zaś i tytoń mogą na mnie poczekać. Kurs trwa 3-4 tygodni, w tym
czasie nadarzy się jakaś sposobność i wymienione rzeczy będę mógł dostać,
podczas gdy wszelkie jadalne by się z pewnością popsuły.Jeśli skóra z rogacza
wyprawiona, proszę mi ją przesłać, bo mi potrzebna na reithosy [2].
Co do Kiełbasy, to nie będzie mógł wstąpić,
ponieważ w ogóle już do mnie nie wróci. Ze szpitala odszedł do Ers. Bat. a z tamtąd
wysłali go do Min. Werf. na włoski front. Wprawdzie mi moje odkomenderowanie
trochę( właściwie bardzo mało) pochlebia, jednak wolałbym 18ego stycznia
odjechać do Jarosławia na jakiś 10cio dniowy „Absentierung”[3] z paru dniami dodatku na
podróż zrobiłoby się i trochę więcej. Byłbym więc jeszcze na zające zdążył, a
tymczasem – w wodę. Ale coprawda jest teraz tyle tych kursów, że jak nie do
tego, to do innego na każdego kolej przyjdzie. Posełkę świąteczną dostałem
5ego, już zjedzona, wszystko doskonałe, tylko bułki się zeschły i poszły do
kuchni na tartą bułkę.
Od
Staszka mam ostatnią kartkę z Codroipo[4], ale mu jeszcze nie
odpisuję bo swego stałego Nra poczty nie wie. Przed paru dniami wyszedłem sam
na pola za zającami ale mię złapała wściekła zadymka i po paru godzinach – nie
było widać dalej jak na 10 kroków – dotarłem z powrotem do domu, należycie
wysmagany śniegiem lodowatym i wiatrem. Zresztą mamy co dzień parę godzin
ćwiczeń rano i popołudniu, później schodzimy się razem i spędzamy czas jak się
da.
Spodziewam
się że Kożdoń coś przywiezie!
Uściski
i ucałowania szlę Tadeusz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz