28.I.1917[1] (list bez koperty)
Kochani
Rodzice!
Czekałem z pisaniem na pocztę, którą mi przywiózł służący razem
posełką w ostatni piątek.Wszystko doszło do mnie doskonale, ale też
najpewniejszy to sposób podróżowania dla takich rzeczy; list z fotografią
otrzymałem także. Z Kożdoniem była ta sprawa: wysiadł w Tarnowie, aby się napić
herbaty a z powrotem wsiadł do pociągu, który stał na innym torze i który zaraz
z nim odjechał.Powiedziano mu, że we Lwowie będzie mógł rzeczy wydostać z
właściwego pociągu, więc nie mógł w Jar. z tego powodu wysiąść i jechał prosto
do Lwowa, gdzie też rzeczy O. Heinelta znalazł. Heinelt posłał więc osobno
kanoniera, który paczkę przywiózł. Według poprzedniej z nim umowy zatrzymał
przy bateryi jedną flaszkę wódki ( dla gości zwłaszcza jakich wyższych) jednak
bez umowy przysłał mi z bateryi w zamian 3 flaszki wina z „Mailberger” i 3
kiełbasy! Tytoń i część cygar wziął również dla siebie ( jakeśmy się ułożyli) a
rachunki wyrównam po moim powrocie do bateryi. Na razie serdeczne dzięki za
wszystko; takich rzeczy się tu tak prędko znów nie napotyka.
Co do mojego ówczesnego
zgłoszenia się w listopadzie to nastąpiło ono na zwykłe zapytanie; obecnie jest
jednak zupełnie niemiarodajne i nie ma żadnego znaczenia. O jakiemkolwiek zaś
obecnem przenoszeniu się nie myślę, zwłaszcza że mi stosunki i.t.d.
zupełnie prawie nieznane. W tutejszym kursie jestem, co zapewne wiadomo od
15ego stycz. Komendantem jest pułk. Schreiner, ten sam, pod którego komendą
staliśmy w Rarańczy. Mieszkamy we dworze ”Gregor Gajan” i przeważnie mieszkają
uczestnicy w samym dworze ( 2 pietrowy budynek), jeden kapitan, leutnant i ja w
parterowej willi, która stoi w dworskim ogrodzie. Okolica bardzo ładna, dwór
jednak nie zamieszkały obecnie, tylko żyd – zarządca mieszka w jednym z
budynków. Całe własność barona rumuńskiego. Powodzi się nam oczywista
wyśmienicie. Co dzień miałem na odmianę wykłady: od 8ej do 11ej rano i od 3ej
do 5ej popołudniu. Albo też strzelamy jedną baterią, która tutaj w tym celu
stoi.Oprócz pułkownika jest jeszcze dwóch kapitanów( jeden z nich kapitam
Janusz), drugi kapitan John, ogromny muzyk, który tutaj kończy muzykę do 3
aktowej operetki. Z niej przygrywa nam w wolnym czasie na fortepianie
pojedyncze części; jest rzeczywiście pięknie skomponowana. Albo też
rekognoskujemy[2]
w terenie. To i strzelanie trwa zwykle aż do południa. Lasy tutejsze duże, w
nich dziki, lisy, w ogóle dużo zwierzyny; z braku czasu w powszedni dzień
zamierzamy na przyszłą niedzielę urządzić polowanie z nagonką. Dzisiaj wysłał
leutnant, który ze mną mieszka, swego służącego do bateryi, która stoi
niedaleko naszej i za parę dni dostanę znów pocztę. Od Staszka i Jurka
podostawałem również różne kartki.
Dziękuję
jeszcze raz ściskam Wszystkich serdecznie Tadeusz